"Czymże jest życie, jeśli nie szeregiem natchnionych szaleństw? Trzeba tylko umieć je popełniać! A pierwszy warunek: nie pomijać żadnej sposobności, bo nie zdarzają się co dzień" radzi George Bernard Shaw.
Ja szalona kobieta posłuchałam tej rady. Wczoraj dostałam od przesympatycznej koleżanki Ewy sms - a, że dzisiaj w Merkusie (galeria) odbywa się konkurs w robieniu na drutach. Po takiej informacji wszystkie plany i mocne postanowienia powędrowały w kąt, poczekają do poniedziałku, a ja poszłam na zawody. Było kilka ambitnych pań, dostałyśmy po kłębku cieniowanej włóczki i komplecie drutów ( o zgrozo prostych, ja od lat robię drutami na żyłce). Kazano nabrać 30 oczek i tylko prawymi oczkami robić szalik, wyznaczona na to 45 minut. Czas start - do dziergania. Wielkie skupienie, chwilami śmiech, druty śmigają, jury pilnuje czasu. Po zakończeniu pracy komisja skrupulatnie przelicza rzędy.
Ku wielkiej radości naśmigałam najwięcej i jest I miejsce. Hura!!!
Nagroda rewelacyjna! Bony towarowe o b. dużej wartości na zakupy w Merkusie. Dwie przyjemności w jednym: radość dziergania i taka nagroda.
Był też drugi konkurs dla panów we wbijaniu gwoździ. Panie rozochocone też wzięły udział w zabawie. Należało wbić gwoździa wąską stroną młotka. Nie było to łatwe. Mnie zdecydowanie lepiej szły druty. Gwóźdź wygiął się i ni w ząb nie dał się wbić. Jako nagroda pocieszenia został mi młotek.
Był też drugi konkurs dla panów we wbijaniu gwoździ. Panie rozochocone też wzięły udział w zabawie. Należało wbić gwoździa wąską stroną młotka. Nie było to łatwe. Mnie zdecydowanie lepiej szły druty. Gwóźdź wygiął się i ni w ząb nie dał się wbić. Jako nagroda pocieszenia został mi młotek.
Ja jestem pierwsza z lewej strony.
Wszystkie panie odeszły szczęśliwe i zadowolone.
Wszystkie panie odeszły szczęśliwe i zadowolone.