środa, 11 listopada 2015

Lenka

  Lubię lale, które mają zdejmowane ubranka. U tej niestety ze względu na rozmiar nóg nie można zdjąć majteczek.
Jakoś przeżyję tę niedogodność. Ale za to sama stoi.
Dostała czapeczkę, taka moja wersja Czerwonego Kapturka.
I w całej okazałości.
Na koniec złota myśl. Uwielbiam je pisać na poprawę nastroju nie tylko mojego.
Nie pozwól, by udzielał ci się
zły nastrój innych ludzi.
Oni mają prawo do swoich uczuć,
ale to jeszcze nie oznacza,
że mogą ci zatruwać życie.

4 komentarze:

  1. Mikroskopijne ubranka szyjesz i tak cudnie wykańczasz .

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja słabość do wszystkich ręcznie szytych lal i tu nie daje mi spokoju. Cudna jest!!! Mam nadzieję, że jakieś małe serduszko ją pokocha. Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka śliczna ,perfekcyjnie wykonana ,cudna jest :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Thank you for visiting my blog! I'm following you! kisses from Brazil
    www.artecomquiane.com

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.